czekolady od fioletowej krowy chyba nigdy mnie nie zawiodły. uwielbiam je za różnorodność i szeroki wybór kombinacji smakowych. milka z herbatnikiem, z krakersami, z żelkami, z oreo, z daimem.
bo z milką zawsze jest tak, że jak jestem na zakupach to zawsze znajdę taką, której jeszcze nie próbowałam. a nie próbowałam jeszcze tej, więc musiałam nadrobić zaległości:
ten wariant to czekolada mleczna z mleka alpejskiego z kremowym nadzieniem mlecznym z mleka alpejskiego (39%) oraz pokruszone kawałki herbatników (12%) z czekoladą.
przyznaję się bez bicia, że samych herbatników chips ahoy! w życiu nie jadłam, więc nieobiektywnie mogę ocenić nadzienie.
ale powiem Wam jedno: milka jeszcze mnie nie rozczarowała, bo nawet jak nadzienie jest słabe, albo mi nie pasuje, to alpejska czekolada zawsze się obroni.
czekolada sama rozpuszcza się w ustach, nie to co w przypadku mojej poprzedniej koleżanki z Wawela. nadzienie jest kremowe, po rozpuszczeniu w buzi zostaje kruchy herbatnik z drobinkami czekolady. pyyycha.
oczywiście jedna malutka wada jak w przypadku schogetten'a - kawałki ciasteczek atakują niepełne uzębienie. chyba czas udać się do dentysty...
oceniając całościowo: czekolada milka chips ahoy! nie zawiodła mnie, a nawet pozytywnie zaskoczyła. moje obawy wynikały pewnie z niemiłej przygody z topornym Wawelem: barettini
zresztą, na milkę się nie narzeka, milkę się kocha ;)
upolowano w: Tesco
cena: 3,89
ahoy!
Próbowałam ją już w maju, kiedy to przyjechała do mnie w prezencie z Niemiec. :3
OdpowiedzUsuńPyszna jest, ale z tych wszystkich wychwaleń spodziewałam się czegoś lepszego.
http://chwila-smaku.blogspot.com/